Bogaty ojciec / Biedy ojciec Jakiś czas temu przeczytałem na stronie Radka Grzegorskiego informację o książkach Roberta Kiyosaki. Postanowiłem zainteresować się tematem i przeczytać chociaż jedną z książek z cyklu „Bogaty Ojciec, Biedny Ojciec”. Radek był tak dobry, że pożyczył mi pozycję zatytułowaną „Bogaty Ojciec, Biedny Ojciec – Czego bogaci uczą swoje dzieci na temat pieniędzy i o czym nie wiedzą biedni i średnia klasa!”. Książka ta została wydana po raz pierwszy w 1997 roku i według strony autora (http://www.richdad.com/) przez 6 lat znajdowała się na liście bestsellerów dziennika The New York Times. Poniżej pozwolę sobie napisać moją subiektywną recenzję tej pozycji.

Robert Kiyosaki jest amerykańskim pisarzem urodzonym na Hawajach, przez niektórych nazywany jest również inwestorem i biznesmenem. W swoich dziełach stara się On przybliżyć czytelnikom (przynajmniej w teorii) tematykę pracy, inwestowania, podatków oraz tzw. wyścigu szczurów. Na pierwszy rzut oka zapowiada się nieźle, ponieważ jak wszyscy wiemy – wiedza większości społeczeństwa o podstawowych mechanizmach finansowych jest poniżej wszelkiej krytyki (wystarczy spojrzeć na ilość i rodzaje form kredytów, podejście ludzi do tzw. „kryzysu” itd.). Z drugiej strony podszedłem do tej lektury bardzo sceptycznie, choćby dlatego, że książka ta sprzedawana jest w tych samych miejscach i w podobny sposób, co poradniki dla akwizytorów itp.

Moje przeczucia okazały się sprawdzić po stokroć. Lektura ponad 200 stron „Bogatego Ojca…” jest bardzo trudna (a nawet irytująca). Nie wynika to z zastosowania przez autora skomplikowanych wyrażeń, ani wprowadzania niestandardowych pojęć, lecz z powodu stosowanego przez Pana Kiyosaki stylu. Pozwala sobie On kilkanaście razy powtarzać te same kwestie, w sposób męczący pisać o „swoich dwóch ojcach” ciągle podkreślając (po raz kolejny) zalety i wady każdego z osobna, potem w porównaniu i na końcu razem :). Mniej więcej do 40-50 strony niczego praktycznie się nie dowiadujemy, ani nie uczymy, poza przeczytaniem kilku historyjek z dzieciństwa i młodości autora. Później pojawiają się jakieś pomysły i idee ale…

Dowiadujemy się o przepływie finansowym, przedstawiane jest kilka banałów o inwestowaniu, parę recept „na niższe podatki” i to wszystko okraszone ogromną ilością nic nie wnoszących komentarzy. Generalnie wartościową treść tej książki bez problemu można streścić na kilku stronach, a w przypadku osób posiadających bardziej rozwiniętą wyobraźnię, można by pokusić się o stworzenie wypunktowanej listy :). Specjalnie użyłem słowa „wartościowej” treści, ponieważ książka zawiera też bardzo wiele kłamstw i sugeruje stosowanie zagrywek, które mogą skończyć się na spotkaniu z przedstawicielami wymiaru sprawiedliwości. Nie ma sensu nawet wspominać w szczegółach o niezmierzonych pokładach nieścisłości i naciąganiu rzeczywistości (kwestie losowe).

Bardzo dobre i profesjonalne zestawienie wszelkich błędów, nieścisłości i bajek wyprodukowanych przez Roberta Kiyosaki, zostało przygotowane przez John T. Reeda na specjalnie do tego stworzonej stronie: http://www.johntreed.com/Kiyosaki.html

Podsumowując książka ta jest nic niewartą stertą bajek i wynurzeń osoby, która pisze o tym, że w wieku 47 doszła do takiego bogactwa, przy którym nie musi już pracować zarobkowo, ale jakoś dziwnym trafem pisze nadal kolejne dzieła, nagrywa filmy, jeździ z wykładami itd. Czyli jakby nie było, nadal goni za pieniądzem, a nie cieszy się z tego że pieniądze już same na niego pracują…